czwartek, 31 maja 2012

Dzień Dziecka!

Zarówno wczoraj, jak i dzisiaj mieliśmy bardzo miły dzień. Wczoraj było dość pochmurno, więc zdecydowaliśmy się na wycieczkę do Niechorza. Pospacerowaliśmy uliczkami, podpatrywaliśmy mewy na plaży, wdrapaliśmy się na latarnię morską, z której roztaczał się przepiękny widok na okolicę, na bezkres morza. Miło było zobaczyć świat z innej perspektywy.


Następnie uznaliśmy, że nadeszła już najwyższa pora na obiad. Tylko co zjeść? Rybę rzecz jasna. Ale znaleźć dobrą rybę nad morzem to duże wyzwanie!
Zaczytana w Moim Życiu we Francji Julii Child, miałam wielką ochotę na coś naprawdę pysznego. Klucząc nadmorskimi uliczkami, natrafiliśmy na zaułek... rybny. Moje oko wypatrzyło stary domek z donicami pelargonii i ciekawym, rybnym menu. Miejsce nie przypominało rybnego fast foodu, a menu zawierało różne ryby smażone, ale i na parze(!), rybne szaszłyki i przede wszystkim kilka sałatek śledziowych. Tak, tak, śledź nad morzem - przysmak zapomniany?!
Pani właścicielka zaproponowała nam naprawdę pyszne danie, nałożyła do spróbowania śledziki robione przez nią i opowiedziała, że rodzina prowadzi tę knajpkę już od 37 lat. Nie wprowadzają dziwnych nowości, nie poszerzają menu o nic innego niż ryby. Nie dodają niszczących smak warzywek, kucharków, vegety... i od razu można było poczuć, że jemy coś naprawdę smacznego.
Obiad zjedliśmy z wołającym nieustannie mniam, mniam Adasiem! O tak, jest zdecydowanym smakoszem ryb i tym samym słoiczki, które miałam do tej pory na czarną godzinę, na podróż, zostały już odstawione.


A dziś... spacery i plażowanie. Nad morzem jest bardzo przyjemnie. Widziałam dziś prognozę pogody w telewizji i naprawdę to, co mówią, to jakaś bujda na resorach. Nie było wiatru, nie padał deszcz, więc spokojnie mogliśmy posiedzieć.

Jednak miejscem, które podoba się Chłopczykowi najbardziej, jest nasz plac zabaw. Nieustannie podpatruje inne dzieci. Nadal jest nieśmiały i trzyma się naszych spodni, ale dziś, tak długo myślał i myślał, aż w końcu... zrobił sam trzy kroczki!!! Chyba mogę powiedzieć, że to były te pierwsze, samodzielne. Potem znowu trochę się bał, ale to chyba już dobry znak, co sądzicie?

Plażowicz... cały czas coś podjada. Tym razem jabłuszko:-)

A dla mnie... to wspaniały prezent na zakończenie maja.

Jutro Dzień Dziecka. Od rana spacer, bańki mydlane, zabawa...

Drogie Mamy, Drodzy Tatusiowie... wszystkiego najlepszego dla Waszych Pociech. Niech rosną zdrowe, uśmiechnięte, szczęśliwe. Niech w jutrzejszym dniu, nie zabraknie wspólnego czasu. To chyba najlepszy prezent!

Pozdrawiam Was ciepło,
Ania

6 komentarzy:

  1. Również najlesze zyczenia dla Waszego synka!!!!
    Cudownąwycieczkę mieliście i macie;)))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, a Wy bawicie nad morzem??!! ale fajnie :) no tymi opowieściami o knajpce rybnej bez chemii pobudziłaś moją wyobraźnię i kubki smakowe!! :P
    ściskam Was, bawcie się dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mija dzień? Buziaki dla synka z okazji święta najmłodszych, a ja zapraszam do siebie po wyróżnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, jak ja tych rybek Wam zazdroszczę, to moje ukochane potrawy, które mogę jeść codziennie:-) Fajnie, że tak miło spędzacie czas!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj szczera prawda z tą rybką - trzeba się nieźle nachodzić żeby znaleźć knajpkę gdzie nie podają samej panierki na starym oleju...
    Gratulacje dla Adasia!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, ale mieliście fajny wyjazd.
    A my dzisiaj jedliśmy rybkę nad morzem :)
    Dobrze, że Adaś chętnie zjada ryby, bo są bardzo zdrowe.

    Pozdrawiamy znad morza :)

    Ada

    OdpowiedzUsuń