poniedziałek, 28 maja 2012

Pozdrowienia z wakacji

Witajcie!

Tak szybko mija mi maj. To zdecydowanie mój ulubiony miesiąc. Składa się na to kilka czynników. Z każdym dniem jest coraz bardziej zielono i kolorowo. Obserwuję ciągle nowe kwiaty, bez pachnie przepięknie, kasztany kwitną zawsze z tą samą gracją.
Maj jest przepełniony urodzinami i imieninami w mojej rodzinie. Właściwie co kilka dni się widzimy, żeby świętować czyjeś święto. Moje urodziny także przypadają w maju, a w tym roku, były... naprawdę okrągłe:-) Dowiedziałam się też, że swoje święto w maju ma Ewelina z Kuchni Pełnej Smaków i Ada z Drobiazgów Domowych. Powiem Wam więcej, nasze urodziny następują dzień po dniu, więc jeśli mogłybyśmy obchodzić je razem, świętowałybyśmy całe 3 dni! Ale by było pięknie!

Jutro urodziny ma też moja koleżanka, Iza, którą poznałam, gdy szukała nauczyciela języka włoskiego. Podjęłam się tej pracy i uczę do dziś, ale nasze spotkania już dawno wyszły poza ramy standardowych lekcji. Iza jest starsza o 11 lat, ale śmiało mogę powiedzieć, że jest to osoba, z którą rozumiem się bez słowa. Cieszę się z każdej takiej znajomości, która przecież nie zdarza się często, bo dodaje mi energii i wiary w ludzi.

Nasze ostatnie zajęcia przeszły z salonu do kuchni. Prawdziwi miłośnicy Włoch najlepiej i najprzyjemniej nauczą się słownictwa przy kuchennym blacie. Wielokrotnie już tego doświadczyłam, a przygotowanie takich zajęć to prawdziwa przyjemność. Tak więc, gdy kilka dni temu Iza, po majówce nad włoskim jeziorem Garda, przyszła z włoską oliwą, parmezanem i czekoladą z malutkiej, rodzinnej manufaktury, wiedziałam, że z kuchni nie wyjdziemy. Pierwsze, polskie pomidory (choć jeszcze nie tak dobre, jak latem, ale zawsze lepsze niż te dziwadła grudniowe), wyhodowana przeze mnie bazylia i rukola, do tego czosnek, pieczywo i już robiłyśmy bruschettę. Najpierw przepis po włosku, następnie słownictwo, potem przygotowanie grzanek i konwersacja po włosku z przyjemnie ściekającą po dłoniach, gęstą, włoską oliwą. Bo kto powiedział, że nauka musi być męcząca?

Odnoszę zatem wrażenie, że otacza mnie wiele pokrewnych - majowych dusz. To bardzo przyjemne!

Przejdźmy jednak do tematu posta. Od tygodnia jesteśmy nad morzem. Już w styczniu zarezerwowaliśmy pobyt i odliczaliśmy miesiące, tygodnie, dni, do wspólnych spacerów po plaży i w lesie. Głównym kryterium wyboru były też problemy ze skórą Adasia, która tu ma się znacznie lepiej. Codziennie mamy piękną, słoneczną pogodę, ale dzięki drzewom i bryzie od morza, upału brak. Z Poznania dochodzą nas tylko słuchy o gorączce, która ostatnio dokuczała, a ja dziękuję za każdą godzinę, którą synek może spędzić na dworze, na świeżym powietrzu, a nie w domu, w którym musi chować się przed niesprzyjającymi dla jego skóry promieniami słońca.


Mieszkamy w bardzo przyjaznym domu. Każdy apartament ma niezależne wyjście do ogrodu, w którym znajduje się świetny plac zabaw. Po tygodniu widzę, jak Adaś cieszy się na widok innych dzieci w piaskownicy. Najpierw nieśmiały, trzymający się koszulki taty chłopczyk, w ogóle nie chciał usiąść na piasku, teraz bawi się foremkami, grabkami, machając łapką i śmiejąc się do innych dzieci.

Wczoraj były pierwsze próby zjazdów na zjeżdżalni. Najpierw podpatrywanie o miesiąc starszej Jadzi, a potem siup na dół! Fajnie było! Nieporadna gra z tatą w ping-ponga też jest super, nie wspominając już o oswajaniu z dużym rowerem. Jazda w foteliku jest doskonałą rozrywką. Można krzyczeć: "Oooooo!!!!"

Plac wart jest opisania, bo jest to miejsce, w którym naprawdę dzieciom niczego nie brakuje. Brawo za pomysł! Na fasadzie domu, szary pas, po którym dzieci mogą pisać kredą. Łatwo to później zetrzeć szmatką, aby na następny dzień, dzieci mogły rysować kolejne obrazy.
Znalazło się też miejsce na rysunek od Adasia i Taty na Dzień Mamy:-)
Krzesełko dla rodziców:-)
Autko na sprężynie i trampolina... tu szaleją wszystkie dzieciaki. 
Na tej wygodnej huśtawce można zasnąć... dosłownie. Delikatne bujanie uśpiło tu dziś chłopczyka. Mama przyniosła kocyk i pilnowała, żeby dziecko nie spadło:-)
A to już moje ulubione miejsce na placu zabaw:-)

Muszę Wam też wspomnieć, że Adaś dostał tu wielkiego apetytu. Ryby ubóstwia. Cały czas chciałby coś przegryzać. Może to dlatego, że wyszło więcej ząbków... a każdy kolejny wydaje się być jeszcze ciekawszy nowych smaków.

Dla mnie pobyt tutaj to też duża zmiana w postrzeganiu dzieci. Przede wszystkim kompletnie przestały mnie stresować niektóre sytuacje. Nikt tu nie przejmuje się krzykiem dziecka, czy jego chwilowymi buntami. Każdy z "sąsiadów" boryka się z podobnymi problemami. Każdy, choćby maleńkim uśmiechem wspiera, wysyła jakiś taki niewidoczny gest porozumienia, który dla młodych rodziców jest tak potrzebny.


Co jeszcze jest tu fajne? To, że jest jeszcze przed sezonem i naprawdę jest spokojnie. Puste plaże, które zachęcają do wypoczynku i cisza w miasteczku.


Pozdrawiam Was bardzo serdecznie spod dębu i sosny, które delikatnie szumią mi nad głową przepuszczając przez liście i igły cudownie błękitne niebo.

10 komentarzy:

  1. Aniu cieszę się Waszym szczęściem... choć troszeczkę Wam zazdroszczę tego pobytu nad morzem, ale i na nas przyjdzie czas jak maleństwo troszeczkę podrośnie...
    Super, że Adasiowi się poprawiło, oby tak dalej...
    Cieszcie się każdym dniem spędzonym blisko siebie, wdychajcie jod, odpoczywajcie... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwio,

      Dziękuję. Jeszcze troszkę i też pojedziecie. Taki koniec sierpnia, początek września będzie już dla maluszka idealny.
      Podziwiałam przed chwilą zdjęcia u Ciebie na blogu, ale coś nie mogłam się zalogować i dodać komentarzy. Teraz już ok.
      Pozdrowienia

      Usuń
  2. Już wakacje macie? :)
    Super zdjęcia! Miejscówka naprawdę robi wrażenie! Idealna dla rodzin z dziećmi, nie łatwo takie znaleźć! Gdzie to jest? Chętnie byśmy się tam wybrali :)
    P.S. Adaś jaką ma minę groźną na przedostatnim zdjęciu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kochana,
      Tak! W tym roku mamy wakacje naprawdę wcześnie, ale trafiliśmy naprawdę w super pogodę. No i ceny przed sezonem też dużo niższe.
      Jesteśmy w Pobierowie http://nadmorze.pl/naszachata/domki.php w domu Nasza Chata. Miejsce jest nastawione właśnie na rodziny z dziećmi. Jest tu dla nich wszystko: łóżeczka, krzesełka, wanienki, jest też pralka. Miejsce naprawdę fajne.
      Pozdrowienia. Przesyłam trochę jodu, słonka i piasku z plaży;-)

      Usuń
  3. Aniu wspaniałą pogodę trafiliście,odpoczywajcie co sił póki czas;)) choc odrobinkę Wam zazdroszczę bo ja wakacje mam dopiero za miesiąc i niestety nie nad morzem;( tak czy inaczej każdy wypoczynek jest dobry!!! Adas super chłopak już;)) serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. many thanks :)))

    xoxo dana

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe wakacje! Widać, że wszyscy znakomicie odpoczywacie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, miło czytać o Waszych wspaniałych chwilach :)u nas pobyt nad morzem dwa lata temu wyleczył problemy skórne ;) buzia była wreszcie gładka i śliczna.
    A teraz już myślami jesteśmy również nad morzem bo wybieramy się z końcem czerwca :)
    Całuski :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu, ależ Ty się rozpisałaś...:):):). Nawet o moich urodzinach... Dziękuję, Słoneczko!
    Super czas! I poprawa u Adasia - :). I jeszcze Mama dorosła;)
    Szkoda tylko, że nie udało nam się spotkać... Ufam, że ten moment nadejdzie...
    Uściski z nad morza!

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu, na takie trzydniowe świętowanie, to ja się chętnie zapisuję :) Może kiedyś, kto wie :))
    Ale wiesz, coś w tym jest, że majowe osoby trzymają się razem :)

    Plac zabaw naprawdę fajny i dobrze przygotowany. Właściciele ośrodka wyszli pewnie z słusznego założenia, że jeśli dzieciaki będą się tutaj czuły dobrze, to rodzice również. Później jedni polecą następnym.

    Fajne zdjęcia Adasia, szczególnie ostatnie :))
    I Twoje uśmiechnięte zdjęcie takie ładne :))

    Ada

    OdpowiedzUsuń