środa, 28 listopada 2012

Trochę wiosny w listopadzie?

Cześć Dziewczyny!

Z uśmiechem i nutką zazdrości spoglądałam, co się u Was ostatnio dzieje. Robi się coraz bardziej adwentowo. Ślicznie! Ja dopiero za moment zacznę przemycać to i ówdzie zimową atmosferę w domku, bo ostatni czas w ogóle temu nie sprzyjał.

Jak ostatnio wspomniałam, choróbsko dopadło nas wszystkich. Ciągnęło się okropnie i końca nie było widać. Do tego przeżyliśmy trudne chwile ze ściąganiem napletka u naszego Maluszka i to zdecydowanie wytrąciło nas z równowagi. Mimo, że pielęgnowaliśmy siusiaka od dawna, nijak nie chciała się ta skórka odkleić. Okazało się, że jest dość mocno sklejona i potrzebna była pomoc pediatry. Adaśko nie chciał długo siusiać, co  stresowało mnie okropnie. Ale i to już mija. Wygląda na to, że wychodzimy na prostą, że smutki, wirusy i stresy zdecydowały się pożegnać nasz dom.

Może to i z tej okazji (choć podobno bez okazji) mój Mąż przyniósł mi wczoraj bukiet żółtych tulipanów. Są tak optymistyczne, że trudno już rozpamiętywać smutki. Trudno też myśleć o świętach, bo gdy tylko przechodzę koło stołu, mam wrażenie, że przyszła do nas wiosna.


Jedynym mini motywem świątecznym jest siedzisko dla Synusia, które uszyłam z tkaniny w zielone groszki. Teraz ma mięciutko i wygodnie.

 A na koniec mała zapowiedź kolejnego wpisu - outlet fiorello - pojawi się kilka produktów z minimalnymi wadami w dużo niższej cenie. Może ktoś będzie chciał skorzystać, szczególnie, że pojawi się trochę porcelany GreenGate w czerwieni. Idę popracować nad zdjęciami, bo wady są tak małe, że trudno je uchwycić.
Zmykam na kawkę, jeśli ktoś też akurat pije, to chętnie potowarzyszę:-)

8 komentarzy:

  1. Aniu, tulipany bardzo wiosenne i piękne.
    Trzymajcie się cieplutko i już nie dajcie się żadnym smutkom.
    Dobrze, że jest już lepiej.

    Buziaki dla Was.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, lepiej się teraz wychorować żeby móc Świętego Mikołaja w zdrowiu przywitać :DDDD Buziak!

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej, to już zerkam na Fiorello!może cośdla siebie znajdę???bo fajne masz tam rzeczy!

    OdpowiedzUsuń
  4. ja piję, ja! muszę sobie ciśnienie podnieść bo coś słaba dziś jestem ;)
    dobrze, że choróbska wszelakie macie już za sobą :)
    a outlet czekam, a nóż widelec ;)
    buziak!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja lubię tulipany, że tez mój mąż nigdy na to nie wpadnie! Siedzisko wygląda milusio:-) A z facetami to zawsze jakieś problemy - problem siusiakowy też przerabialiśmy :-)Nie ma się co martwić, będzie dobrze:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. U Ciebie wiosenne tulipany, a u mnie wciąż wrzosy i kasztany, powoli trzeba się z nimi żegnać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na kawkę się spóźniłam - bo zajrzałam dopiero dziś ale może dziś także sie napijesz :)
    Co do napletka u chłopców - to możemy sobie porozmawiać, mam dwóch synków - starszy ma 6 lat, mniejszy 1,5 roku i właśnie u starszego napletek był przyklejony. Codzienne naciąganie podczas kapieli nie pomagało, w ub. roku przed wakacjami pojechał z nim mąż na odklejenie - w znieczuleniu miejscowym. Pomogło ale trzeba bardzo się pilnować aby codziennie do końca naciągać - jeśli się naciąga za lekko albo wcale to momentalnie znów się przykleja. U nas jest dobrze ale nie bardzo dobrze w tej kwestii.
    Przeziębienia i inne choróbska także i u nas siedzą. Synkowie kaszlą a młodszy dostał jeszcze jakieś uczulenie i zrobił mu się zastrzał na paluszu - więc taki jest właśnie "codziennik mamy" :)
    Ale Ty masz dobrzego męża - mój niestety, także z tych co kwiatów nie przynoszą :( a przecież mały gest tak cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow Aniu, tulipany to już dla mnie wiosna! Kochany Mąż:-) buziak!

    OdpowiedzUsuń