poniedziałek, 30 stycznia 2012

Nadal w kobiecych klimatach, wizyta u pediatry i inne przyjemności.

Miłe Moje,

Niesamowitą frajdę daje mi ostatnio wyrywanie z codzienności choć 5 minut dla siebie. Drobne przyjemności sprawiają, że jakoś przetrzymuję te chłody, które jak nigdy, w tym roku mi przeszkadzają. Co prawda słonko i mróz zachęcają do spacerów, ale Adasiński dostał kaszel i katar i musimy przemęczyć się trochę w domu.

Zaszalałam ostatnio na Pchlim Targu, od Gosi przyszły przecudne poszewki i serwetki, które rozjaśniły wnętrze, natomiast od Ewy dostałam trzy książki - uwielbiam mieć ich kilka na stoliku nocnym, mam pewność, że gdy skończę jedną, nie będę czuła tak dużego żalu, bo zaraz mogę zacząć czytać kolejną. Dziękuję Dziewczyny!
 Byliśmy dziś u pediatry, która stwierdziła, że skoro nie ma temperatury, to spokojnie mogę nawet spacerować, może to idą kolejne zęby i stąd ten kaszel (ja wiem, że na pewno nie to jest powód, choć słyszałam, że i tak dzieci reagują), a tak w ogóle... to ona daje mi tu karteczkę i długopis, na której mam zapisać co i kiedy Adaś ma zażywać, a ona będzie pisała w karcie pacjenta, a tak schodząc na zupełnie inny temat, czy mogłabym jej zdradzić, gdzie kupiłam takie fajne kozaki, bo ona po prostu musi takie mieć. Rezultat jest taki, że chciałam już szybko wyjść, bo Adaś już prawie raczkował jej po biurku, wzięłam swoją kartkę z notatkami, po czy stwierdziłam w aptece, że na recepcie jest coś innego niż na kartce!

W domu usiadłam już na spokojnie i rozszyfrowałam. Czy to tak musi wyglądać? Czy mogę powiedzieć następnym razem, żeby spróbowali inaczej patrzeć w dziecięce gardełko niż za pomocą połowy długiego patyka??? Ja go nie znosiłam i gdy byłam mała miałam umowę z pediatrą, że nie wetknie mi tego patola do buzi. Otwierałam buzię tak szeroko, że cała dziecięca szczęka mnie bolała, ale lekarz nawet nie sięgał po patyczek. Uraz z dzieciństwa jednak pozostał i gdy ostatnio byłam u laryngologa, ubłagałam go, żeby polegał na mojej dziecięcej metodzie. Udało się... choć nie wiem, co o mnie pomyślał. Ale co mi tam. Mąż wrócił dziś z pracy i opowiedział mi, że czytał artykuł o Szwecji, gdzie żeby dzieci nie bały się patyczka do gardła, lekarze wyciągają bańki mydlane z szafki i puszczają je pacjentom. Dziecko zachwycone patrzy w górę, otwiera buźkę, a lekarz tylko delikatnie dotyka języka i już po wszystkim. No to już chyba wiem, co muszę wziąć następnym razem do torebki.

Nowe, różane akcenty w domu.

W sobotę za to wybraliśmy się do pewnej poznańskiej kawiarni, otwartej z myślą o najmłodszych i ich rodzicach. To kawiarnia Cafe Bebe, w której nie trzeba się o nic martwić:-) Są krzesełka do karmienia, przewijak, kojec, pokój zabaw, menu dla dzieci, słoiczki, pieluszki, nikt nie narzeka na to, że dzieci troszkę krzyczą czy płaczą, obsługa jest uśmiechnięta, a rodzice zrelaksowani. Oto kilka zdjęć pobranych ze strony kawiarni.










A na sam koniec wielka atrakcja, która pojawiła się ostatnio w naszym domu - dywan! Doczekałam się, mam cieplutko pod stopami, a zaczynający raczkowanie Adaś ciepło w pupkę, nóżki i łapki:-) Będę musiała teraz bardzo dbać o ten dywan, bo przy 2 alergikach dywan to siedlisko "zła", ale za to mamy teraz wielką radość z kulania się po ziemi z Adasińskim!

Pozdrawiam Was cieplutko!

12 komentarzy:

  1. Aniu, jako dziecko nienawidziłam takiego badania gardła:( zawsze mówiłam, że ja sama pokażę gardło, dzięki temu jakoś tego unikałam...Wiosenne akcenty bardzo mi się podobają:) książeczki bym zabrała:) buziaki dla Was...od mocno zakatarzonej Oli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu dużo zdrówka życzę! Niech szybko minie, w końcu ferie masz, a to dla nauczyciela jak balsam dla duszy!

      Usuń
  2. Dużo zdrówka dla malutkiego elegancika. Świetny gust !
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm, lekarze to dziwne stwory ;/ totalnie pozbawieni empatii, tak przecież potrzebnej w kontaktach z chorym człowiekiem, a wystarczyłoby, żeby patyczkiem przytrzymali język w połowie, gdzie jeszcze nie ma odruchów wymiotnych i już :/ ech, no ale o tym to można godzinami.
    A kawiarnię znam! jest całkiem niedaleko mojej pracy :) i choć nie mam dzieci to muszę się tam wybrać bo jest sympatycznie jak widzę :) i konnniecznie Aniu ale to koniecznie musisz mi zdradzić skąd masz takie fantastyczne puchy!!! ;)

    Uściski, dla chorego Adaśka również :)
    zakatarzona ciocia monia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. po pierwsze zdrówka dla Adasia! Nas też zaatakował "wielki glut" i siedzimy sobie we trzy w domu i chorujemy :(
    po drugie "cafe bebe" to będzie obowiązkowy punkt programu jak do was przyjedziemy.
    a po trzecie: raczkujący Adaś na dywanie, super! Czy posprzątałaś już wszystkie drobiazgi na najniższych półek?? :)))))
    buziak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miało być " z najniższych półek" - niedospanie robi swoje :-P

      Usuń
  5. szybkiego powrotu do zdrowia dla Adasia!
    genialny pomysł z tą kawiarnią. dlaczego nie ma takich więcej?!
    pozdrawiamy gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęśliwie, zaczynają powstawać takie miejsca, ale ciągle w większych miastach. A przecież mamy, ojcowie i dzieci są wszędzie. Tak niewiele trzeba, by zorganizować takie miejsce. A klienci przyjdą z całą pewnością.
      pozdrawiam Was dziewczynki.

      Usuń
  6. Nie zazdroszczę przeziębienia...też tego zaznałyśmy z córcia na początku roku skończyło się antybiotykiem także nie ma żartów, lepiej się przemęczyć kilka dni w domu... kawiarnia super...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój synek miał ostatnio zapalenie jamy ustnej- przerąbana sprawa- miał spuchnięte przekrwione dziąsełka, afty na języczku i policzkach i inne dziadostwo, które powodowało potworny ból całego buziaka, ale lekarz zdawał się tym nie przejmować, bo otworzył mu buźkę siłą i wepchnął patyk tak, że mój Filipek miał odruchy wymiotne przez następną minutę. Po wyjściu od tego sadysty płakałam razem z Filipem...
    P.S. Fajny blog :) Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu zazdroszczę, że macie takie miejsce bo gdybym mieszkałą blisko większego miasta to sama bym takie coś otwarłą.
    Aniu zapraszam Cię do zabawy http://domowyzakatek.blogspot.com/2012/02/moja-kometyczka.html

    OdpowiedzUsuń