czwartek, 5 stycznia 2012

Witajcie w Nowym Roku!

Miłe Moje,
Na początku chciałabym Wam życzyć wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Zdrówka, bo jest najważniejsze. Dla mnie samej, na drugim miejscu jest czas... chciałabym życzyć go i Wam, aby doba była dłuższa o miłe chwile:-)

Znowu kilka razy nosiłam się z zamiarem napisania nowego posta. Ale przez ten nieszczęsny czas po prostu się nie udawało. Cały grudzień był szalony pod względem pracy, a i końcówka nie pozwoliła mi za bardzo odetchnąć. Dlatego cenię i celebruję wręcz każdą wolną chwilę. Taką, jak ta właśnie. Mąż wraca z Mazur, Adaś zasnął, a ja cichutko siedzę przed komputerem zajadając tylko mandarynki, bo jak zacznę robić sobie kanapkę to może Adaś się obudzi, a ja tak chcę mieć tą chwilkę:-)

Właśnie w związku z tymi kradzionymi chwilami, postanowiliśmy że zrezygnujemy na razie z telewizji. Nie byliśmy nigdy jakimiś maniakami, ale często zdarzało mi się wieczorem po prostu usiąść na kanapie i wyłączyć się ze wszystkiego. Patrzeć beznamiętnie, bez zastanowienia w ekran i popijając herbatkę kończyć dzień. W związku z tym, że rozwiązaliśmy umowę z Cyfrą, w domu zapanował błogi spokój. Śmialiśmy się, że w Sylwestra o północy zakończy się nasza przygoda z telewizją, ale stało się tak dopiero 2 stycznia rano. Żartowaliśmy też, że Pan i Pani, którzy na zmianę wydzwaniali do nas kilka razy w tygodniu, przypominając że nigdzie, ale to nigdzie nie będziemy mieli tak dobrej oferty jak u nich, pewnie razem pociągnęli za wtyczkę z nieukrywaną radością, i drwią z nas teraz, że odłączyli nas od świata. A ja o tym odłączeniu marzyłam...

Już pierwszego wieczoru pochłonęłam dużą część ostatniej części Cukierni Pod Amorem Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, o której dziś chciałam wspomnieć. Czytałyście?


merlin.pl
Zacznę może od tego, że uwielbiam czytać. I pewnie wśród Was żadnym wyjątkiem nie jestem, ale w skali kraju już tak. Miałam w licealnej klasie koleżankę, która opowiedziała nam kiedyś o swojej cioci, która jak tylko wraca z pracy, zatraca się wręcz w książkach. Asia uważała, że ciocia żyje innym życiem. Tym książkowym. Ja też uciekałam w świat książek, gdy tylko miałam czas. W pewnym momencie, był to też taki sposób na szkolny stres, a teraz, po prostu lubię i jest to zawsze świetnie wydany pieniądz.

Jeśli chodzi o Cukiernię pod Amorem to już w ogóle strzał w dziesiątkę. Ostatnia część, którą właśnie przeczytałam w dużej części opowiada o losach bohaterów podczas II wojny światowej. Autorka wzruszająco opisała historię Żydów z Gutowa. Takie opowieści zawsze na mnie "działają", skłaniają do długich rozmyślań, wyciskają łzy. Los Żydów podczas II wojny światowej zarówno opisany w książkach, czy w filmach dokumentalnych, czy też oglądany w muzeum zawsze wywołuje we mnie uczucie niedowierzania. Ja tego nie rozumiem. Jak można było dopuścić do mordu tylu ludzi. Próbuję zawsze wyobrazić sobie, jak żyli, jako np. zwykła rodzina, jak spędzali wolny czas, z kim się przyjaźnili, co lubili jeść. Wiecie, takie zwykłe rzeczy. Normalna codzienność. A potem w jednej chwili stracili to wszystko, tracąc tym samym życie. Nie umiem i nie chcę przestać pamiętać. Każdego roku, kolejne rocznice wybuchu wojny, wyzwolenia Auschwitz i inne ważne daty sprawiają, że choć na chwilę zwalniam, zastanawiam się, smucąc się, że tak wiele niewinnych osób, tak wiele dzieci zginęło, a jednocześnie cieszę się ogromnie, że żyję w zupełnie innych czasach.

Trochę poważnie się zrobiło. Ale Cukiernia to też wiele pięknych historii o miłości, przyjaźni, wspaniale opisane zwyczaje, tradycje, no i oczywiście pachnące wręcz z kartek papieru ciastka z gutowskiego rynku. Przeczytajcie w wolnej chwili, której tak bardzo Wam życzę w 2012 roku:-)

Miłego, długiego weekendu!
Ania

5 komentarzy:

  1. Chyba każdy ostatnio narzeka na brak czasu, ja sama tego doświadczam. Doba dla mnie to za mało, ale jakoś nie mogę zmusić się by wstać rano, skoro świt- wtedy dzień niewątpliwie by się wydłużył. Ale im bliżej wiosny, tym mam nadzieję będzie lepiej.
    Zaczęłam czytać "Cukiernie..." ale nie ukończyłam, czego bardzo żałuję, ale mam w niedalekiej przyszłości znów przystąpić do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe życzenia, ech gdyby tylko mogły się spełnić i doba miała jakieś 30h to wtedy wszystko byłoby o wiele prostsze...

    Ja też lubię czytać, zawsze lubiłam, zresztą o czymś świadczą moje -4,5D. Poza tym uwielbiam mieć książki na półce, patrzeć na nie, układać, segregować - o tam takie "zboczenie" :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie napisałaś Aniu, ja tez się cieszę, że żyję w takich czasach a nie innych, chociaż i te do końca mi się nie podobają, ale za bardzo nie mamy na nie wpływu. Żyjmy wyciągając z każdego dnia to co najlepsze, tylko tyle i AŻ TYLE! :))

    Pozdrawiam Waszą trójkę i do zobaczenia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, raz jeszcze dziękuję za Twoje słowa:)) Książki naprawdę godne przeczytania i polecenia:)Idę odpisywać na maila:))
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego dobrego w nowym roku Aniu:)
    "Cukierni..." jeszcze nie czytałam, muszę jej poszukać.
    A bez telewizora żyjemy już z dziećmi chyba z 6 lat. I bardzo sobie chwalę:) Dzieci czasami nalegają na jego zakup, ale u babci naoglądają się wystarczająco. Świadomie wybieramy za to filmy i programy i oglądamy je z płyt lub internetu.

    OdpowiedzUsuń