sobota, 11 lutego 2012

Żegnamy przeziębienie i zatapiamy się w błękitach.

Miłe Moje,

Na początku chciałabym Wam podziękować za Wasze komentarze i maile i za nowe obserwatorki. Jest mi bardzo miło. Cieszę się, że dzięki Waszym odwiedzinom, mogłam poznać nowe, inspirujące blogi. Fajnie u Was!

Chyba dziś mogę powiedzieć, że choróbska wszelakie nam odpuściły:-) Co za ulga... W ostatnich 2 tygodniach byłam 4 razy u pediatry. Miałam wrażenie, że zapalenie oskrzeli Adasia, do którego jednak doszło i które przeczuwałam od samego początku, nie skończy się. Oddech małego był tak przeraźliwie charczący, że jego rytm zapadł mi w ostatnim czasie w głowie i gdy w nocy go nie słyszałam, albo przysypiałam na chwilę miałam wrażenie, że nie oddycha. Przewrażliwienie? - pewnie tak. Zgadzam się. Ale cały czas mam wrażenie, że on jest ciągle taki malutki i że nie poradzi sobie, gdy przypadkiem pociągnie w nocy kołdrę na buzię, albo... no wiecie same. W końcu mi przejdzie, a na razie mam włączoną opcję czuwania w mojej głowie i co chwilę w nocy chodzę sprawdzać, czy wszystko ok.
Domyślacie się więc, że jestem trochę niewyspana. Ale zdobyłam ostatnio świetny korektor pod oczy, który poprawia mi humor, gdy oczy są mocno podkrążone. I tu właśnie nawiążę do zabawy kosmetykowej, do której zaprosiła mnie Izunia.
Od razu Wam się przyznam, że tylko raz brałam udział w zabawie, należało wciągnąć 20 osób!!! Pytań było tak dużo i zajęło mi to zbyt dużo czasu. Wtedy powiedziałam sobie: nieeee, to nie dla mnie! Ale skoro zaprasza Iza:-) a do tego zabawa jest całkiem krótka, to proszę bardzo.

Zacznę może od tego, że w liceum mieliśmy fantastycznego Pana Profesora od fizyki. Zawsze w garniturze, szarmancki, podśpiewujący stare szlagiery, taki dżentelmen starej daty. Lubiłam w nim to. Zresztą nie tylko ja, bo Profesor zawsze wygrywał wszelkie konkursy na najlepszego nauczyciela. Spotykałam go często w tramwaju, bo wsiadaliśmy zawsze do szóstki na Śródce. Pan Profesor nadal mieszka na Śródce i z tego, co się jakiś czas temu przypadkiem dowiedziałam, jest tam przewodniczącym rady osiedla. Właściwy człowiek od organizacji! Poznańska dzielnica Śródka, to wydawać by się mogło, trochę posępne miejsce. Mam wrażenie, że mieszkają tam odrobinkę dziwni ludzie, nazwijmy ich braćmi Warszawskiej Pragi, jednak miejsce ma swój charakter. Znajduje się tam moje ulubione, malutkie kino Malta, śliczny kościółek, stare kamienice, szkoła muzyczna itp. Są tam nawet organizowane wycieczki, podczas których można się wiele dowiedzieć. Ostatnio Śródka zyskała most, a dzięki niemu połączenie z Ostrowem Tumskim i piękną katedrą. I w całym tym Śródkowym krajobrazie, tuż przy ruchliwym rondzie rośnie drzewo. Jedno. Przepiękny, rozłożysty dąb. Zawsze mnie zachwycał, gdy czekałam na tramwaj czy autobus. Wyobraźcie sobie więc moje zdziwienie i radość, gdy przeczytałam pewnego dnia, że na Śródce powstał Park Jednego Drzewa, a jego inicjatorem  jest nikt inny, jak mój kochany Pan Profesor! Tutaj możecie o tym przeczytać: Najmniejszy Park.

Wracając do kosmetyków. Pan Profesor zawsze mawiał, że mydło i woda to dziewczęca uroda. Powtarzał to naszej licznej, żeńskiej klasie nieustannie, gdy na lekcji wymieniałyśmy się lakierami do paznokci i cieniami do powiek, tak niezbędnych na piątkowej imprezie:-) W klasie liczącej 36 osób, dziewczyn było 34!!! a chłopców zaledwie 2! I to bliźniaków:-))) To była wspaniała klasa!
I ja się trochę tej zasady trzymam, bo w mojej kosmetyczce nie znajdziecie wielu gadżetów. Niezmiennie uwielbiam krem Nivea Soft, bez którego nie wyobrażam sobie wieczorów i ranków, do tego podkład, róż do policzków, czasem tusz do rzęs czy cienie do powiek. Ostatnio wpadł mi jeszcze w ręce taki fajny korektor pod oczy, zmniejszający cienie... wspaniały wynalazek, dzięki któremu po nockach z częstymi spacerami do Adasiowego łóżeczka czuję się jak człowiek, a nie jak zwykłam ostatnio na siebie mawiać "Mamalump". No i usta... najczęściej jakiś błyszczyk naturalny albo wazelina na mrozy.
No tak, miało być 5 kosmetyków, jest 6... uznajmy, że ten krem jest tak codzienny, jak woda!
 A z błyszczykiem też wiąże się pewne wspomnienie. Jak byłam w podstawówce, miałyśmy z przyjaciółką błyszczyki marki Labello; takie w sztyfcie jak obecne Nivea. Labello chyba rodzice przywozili nam z Niemiec, a my udając, że to prawdziwa pomadka, malowałyśmy się nią każdego dnia bardzo często. To była ta najzwyklejsza pomadka ochronna o neutralnym smaku. Do dziś lubię takie pomadki. Teraz w wersji Nivea lub wszelkie błyszczyki w pudełeczkach. Na zdjęciu z kosmetykami mój ostatni nabytek (pudełeczko z kobietą z wachlarzem). Kupione ze względu na to pudełeczko właśnie oraz przepiękne połączenie figi i wiśni. Słodki, smaczny smak na srogą zimę!

Tyle o kosmetykach. W zeszłym tygodniu, przytłoczona przeziębieniem całej naszej trójki, zrobiłam sobie niebieskie popołudnie. Tak ot, żeby było mi miło, jedząc ciacho! Zajęłam się też dalszym przemalowywaniem koszyczków na biało, a gdy się skończyły, zabrałam się za robienie własnoręcznych kartek. Wiem, że same robicie podobne rzeczy. Ja kiedyś dostałam taką kartkę od mojej kochanej Kasi (Kasiu, dziękuję Ci za inspirację - wiem, że tu zajrzysz;-) Kartka jest urocza, szczególnie że zostało do jej zrobienia wykorzystane zdjęcie Kasinych córeczek. I tak mi się w ostatni weekend przypomniała ta kartka i postanowiłam się zabawić. To był strzał w dziesiątkę. Sama radość tworzenia. Tym bardziej miła, że przy ostatnich sprawach, które nie zawsze udaje mi się zamknąć w jeden dzień, wykonanie kartki zabrało zaledwie kilkanaście minut. Zrelaksowałam się totalnie, a chęć tworzenia pozostała! Idealne zajęcie na zimowe wieczory.
Koronkę przyklejałam akurat do półeczek w kredensie, a korale podarowała mi babcia. Totalny vintage, a zapięcie jest po prostu przepiękne. uwielbiam zakładać je na różne okazje.
Podczas naszego chorowania, moja mama zrobiła nam skrzyneczkę do kuchni na wszędobylskie lekarstwa, które leżały na blacie. Lekarstwa już schowane, a skrzyneczka jak się pewnie domyślacie, została zapełniona herbatami.
Czas na przerwę... kawka i ciasteczko z morelami! Lubicie?
Pan raczkujący, podziwiający zimę!
 Miłego weekendu!

19 komentarzy:

  1. Jak fajnie :)
    dobrze, że choróbska Was opuściły i możecie cieszyć się z zimy :)
    Skrzyneczka piękna a i zestaw kosmetyków niczego sobie :)) od razu zwróciłam uwagę na balsam z damą z wachlarzem :) zdradzisz jaka to firma??
    Pozdrawiam Aniu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iko,
      Wiedziałam, że zwrócisz uwagę na damę z wachlarzem! Oj jak ja Cię znam:-) Niby niewiele a jednak! Oczywiście, że zdradzę...Firma nie jest mi znana, Berkeley Square Cosmetics, ale zdradzę Ci, gdzie go kupiłam, bo blisko Twojej pracy:-) W Kupcu Poznańskim, na parterze w perfumerii Marionnaud przy kasie. Chyba był jeszcze jeden, inny smak.

      Usuń
  2. Cieszę się że już się wychorowaliście...nie ma nic gorszego jak dzieciątko chore, niemogące powiedzieć co mu dolega:( Uwadze mej nie uszedł, jako że szydełkuję troszku, piękny szydełkowy obrus bodajże...:)Pozdrawiam cieplutko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justynko,
      Dziękuję za ciepłe słowa. Zazdroszczę Ci umiejętności szydełkowania. Ta pasja jeszcze czeka na swój czas.. moje marzenie:-) Kiedyś się nauczę. Serwetka zakupiona od niezawodnej Markosi z Pchlego Targu.
      Pozdrowienia

      Usuń
  3. Zdrowia, duuuużo zdrowia:) U nas też chorobowo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurujcie się. U nas już naprawdę lepiej. Jutro mróz ma być lżejszy, więc planujemy spacer.

      Usuń
  4. Wiesz, ja też tak mam z synkiem. Ma już prawie 3 latka a ja w nocy co chwila sprawdzam, czy nie nakrył się kołderką i czy oddycha. Cieszę się, że Adaś już wyzdrowiał :) Powiedz proszę, jaki to jest korektor, jeśli możesz?
    Pozdrowienia dla Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Malanko... także za zrozumienie!
      Wiesz co, oglądam ten korektor i sama śmieję się do siebie, bo wpadłam szybko to perfumerii, powiedziałam, co mi dolega i szybko kupiłam:-)) Firma The Balm. Nic mi to nie mówi. Poprosiłam o korektor na cienie pod oczami.

      Usuń
    2. Ja to samo :) Nigdy się nie wysypiam, bo nawet jak mój Filip śpi to ja się budzę, żeby go przykryć itp. a ma już 2,5 roku :) Taki urok macierzyństwa :)

      Usuń
  5. Cieszę się, że macie kryzys za sobą. Teraz będzie już tylko lepiej. Skrzyneczka śliczna.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario,

      Dziękuję w imieniu Mamy:-) Na pewno będzie jej miło, że skrzyneczka się podoba.
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  6. ważne, że zdrowie wraca i nic większego z tego nie wyszło. zuch chłopak to i dobrze to zniósł.
    urocza skrzyneczka. w sam raz do kuchni. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.Czytałam na blogu Mamy, że wracasz do pracy! Trzymam kciuki, aby wszystko się udało i żebyście z córcią dzielnie zniosły te zmiany!

      Usuń
  7. Super, ze zdrowiejecie! Skrzynka superowa, cudowna:)
    Pozdrawiam z: http://tamgdzienieczekanikt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. tyle ciekawych wątków że nie wiem od czego zacząć :) Napiszę o tym co mnie najbardziej zachwyciło - zdjęcie raczkującego Adasia, w zimowej aurze - Aniu, on zaraz wstanie i zacznie wam uciekać :)))

    Buziaczki kochana Aniu :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu, ale się rozpisałaś...:) Nie było mnie trochę... Pan Profesor - rewelacja, pozazdrościć tylko takiego pedagoga:).
    Kościół na Śródce bardzo lubię, nawet na kilka Rorat tam się "załapałam":)
    Kosmetyki u mnie też raczej ubogie, bo wolę inne gadżety, ale to już wiesz;)
    A zdolności Pani Mamy powalające...!
    Uściski dla Ciebie i Pana Raczkującego!
    p.s. Pisz kiedy będziesz...

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, dużo zdrowia!! to piękne, że miałaś takiego profesora, ja na widok mojej pani od fizyki pędziłam z bólem żołądka do pielęgniarki:( buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Nivea Soft! :) a.

    OdpowiedzUsuń