Bardzo chciałabym dziś z Wami wypić kawkę i zjeść wspólnie Rogale Marcińskie. Mogę to zrobić jedynie wirtualnie, bo inaczej musiałabym zamienić się w św. Mikołaja, żeby wpaść choć na chwilę do każdej z Was.
Słyszałyście o nich? W Poznaniu i Wielkopolsce ten smak znają chyba wszyscy. Każdego roku na 11 listopada cukiernicy prześcigają się w doskonaleniu receptury. Certyfikowane Rogale Marcińskie to jednak przywilej niewielu. W ten dzień nie można chyba spotkać nikogo, kto by nie zjadł rogala z białym makiem. I gdy zapraszasz gości, możesz mieć pewność, że odpowiedzą: Nie dam już rady, jadłem u cioci, babci, w kawiarni i w domu:-) Ale potem i tak zjadają!
Zwyczajem jest też próbowanie rogali z różnych cukierni, a potem debatowanie nad tym, w której są najlepsze!
Właściwie rogale można zjeść już chyba przez cały rok i z tego, co wiem, docierają też do innych zakątków Polski. Koniecznie zaplanujcie sobie kiedyś listopadową wycieczkę do Poznania na Rogale Marcińskie.
A może odwiedzicie Poznań jutro? Jutro w Poznaniu, jak co roku obchodzone są imieniny ulicy św. Marcina. Będzie wiele atrakcji, łącznie z paradą. A potem pozostaje już tylko zaszyć się w jakiejś miłej kawiarni z pyszną herbatą lub kawą i wielgachnym rogalem na talerzyku.
My zaczynamy świętowanie już dzisiaj!
Zapraszam Was serdecznie!
Ja Cię proszę,ty mi takich rzeczy nie pokazuj ;)Mniamm
OdpowiedzUsuńAniu, kusisz smakołykami i wystawiasz mnie na ciężką próbę:-)) Idę do kuchni bo zwariuje...
OdpowiedzUsuńbuziaki!!
fiu, fiu, ja już dzisiaj też jednego spałaszowałam :)
OdpowiedzUsuńjutro będą następne ;) no i do tego kawka :)
trykam się z Tobą wirtualnie rogalem ;)
na zdrowie!
ach! wyglądają przepysznie! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam. :) Chociaż moje rodzinne strony to Pałuki, to tam jednak oczywiście rogale docierały. Teraz jak mieszkam na Dolnym Śląsku to zostają dwie opcje: upiec samemu (ale nie wyjdą takie same) lub zamówić przez sieć. Zdarza mi się dostać je we Wrocławiu (po tych certyfikatach są pod innymi nazwami), ale nie ten smak, nie ta wielkość... Za rok może się skuszę na wycieczkę do Poznania. :)
OdpowiedzUsuńAniu! Przypomniałas mi smaki z czasów studenckich - studiowałam przez jakis czas w Poznaniu:-) A poza tym pochodzę z Ziemi Lubuskiej więc bardzo po sąsiedzku:-) Pozdrawiam ciepło! Oczywiście zjadam z Tobą tego rogalika wirualnie:-)
OdpowiedzUsuńPycha! W tamtym roku koleżanka była w Poznaniu i przywiozła Marcińskie rogale i zamroziła. Potem taki rogalik tylko na chwilę do piekarnika i jak świeżutki.
OdpowiedzUsuń